Polska / 1 kwietnia 2018 r / Autor: Tomasz Kozłowski / Źródło: Oswiata
Szkoła to instytucja demokratyczna, która wszystkich uczniów traktuje tak samo, bez względu na pochodzenie czy przekonania. Ażeby truizm stał się rzeczywistą filozofią współczesnej edukacji, szkoła musi pamiętać o konieczności budowania społecznego kapitału, przeciwdziałania społecznemu wykluczeniu i włączania wszystkich grup. Musi też nauczać, jak osiągać podobne cele w dorosłym życiu.
Fragment artykułu z miesięcznika «Dyrektor Szkoły» 2018/3
Niestety, wiele wskazuje na to, że współczesne społeczeństwo atomizuje się w zastraszającym tempie. Choć gęstość zaludnienia rośnie pod każdą szerokością geograficzną, choć metropolie zaczynają się ścigać pod względem liczby mieszkań o coraz mniejszym metrażu, gęsto upakowani ludzie czują się coraz bardziej wyalienowani. Samotność powoli staje się wyzwaniem dla planowania współczesnej polityki społecznej. Mury z piosenki Jacka Kaczmarskiego wcale nie chcą tak szybko runąć, a w niektórych miejscach budowane są wręcz od podstaw.
Wykluczenie społeczne nie musi zawsze wynikać ze złej woli, czasem bierze swój początek z niewiedzy, strachu, niezrozumienia. I choć jesteśmy – podobno – społeczeństwem informacji, wielu z nas ma ich mało w kwestii potrzeb i problemów innych osób. Taka niewiedza stanowi doskonały fundament pod kolejny mur. Co więcej, w coraz bardziej atomizującym się świecie sami również z łatwością wykluczamy się ze wspólnoty, rzadziej uczestniczymy w życiu grup, zmniejsza się wachlarz naszych przyjaciół, osłabiają więzi rodzinne. Inkluzja społeczna zaczyna być coraz większym wyzwaniem współczesności.
Mobilność społeczna jest dziś o wiele wyższa niż jeszcze kilkanaście lat temu. Ocenia się, że całkiem niedługo znakomita większość populacji ludzkiej żyć będzie w miastach. To oznacza, że perspektywy kontaktu jednostek i najróżniejszych grup społecznych się zwielokrotnią. Migracje już dziś stanowią duży problem, a – jak możemy przypuszczać – jest to jedynie przygrywka do tego, co czeka nas w przyszłości. Jednocześnie wydłuża się średnia długość życia, grupy społeczne są więc nie tylko dużo bardziej różnorodne, ale też znacznie trwalsze i mają bardzo zróżnicowane potrzeby, przez co stanowią ogromne wyzwanie i dla rynku, i dla samego społeczeństwa.
Łączy się z tym duży potencjał, ale i zagrożenia. Psychologowie społeczni mówią o hipotezie przeładowania urbanistycznego, w myśl której natłok bodźców oraz nadpodaż innych osób dookoła mogą przyczynić się do ogólnej znieczulicy. A będzie jeszcze gorzej, jeśli zróżnicowane grupy społeczne zaczną postrzegać siebie nawzajem jako źródło problemu.
Źródło uwagi:
http://www.oswiata.abc.com.pl/dyrektor-szkoly/czytaj/-/artykul/edukacja-dla-inkluzji-tomasz-kozlowski